wtorek, 6 listopada 2012

Rozdział 2


Przez następne trzy lata każdy dzień wyglądał tak samo. Gdy zaczęłam chodzić do szkoły wstawałam o szóstej trzydzieści, jadłam kromkę suchego chleba, czesałam włosy, ubierałam się w stare ubrania i wychodziłam z domu. Jednak nie można pominąć kilku szczegółów, szczególnie tego jednego, bardzo istotnego. U mojej mamy uwidoczniła się depresja, na którą podobno chorowała od wykrycia raka u Cindy, tylko dopiero po jej śmierci i rozwodzie dało się to dokładnie zauważyć. Z domu wychodziła raz na dwa tygodnie, całe dnie siedziała zamknięta w pokoju, który opuszczała tylko po to, aby iść do ubikacji. Praktycznie nic nie jadła, paliła tylko papierosy i czytała czasopisma. Potrafiła godzinami wpatrywać się w zdjęcia mojej siostry lub taty. Do mnie również się nie odzywała, nie obchodziło ją, czy mam co jeść, w co się ubrać, czy w ogóle chodzę do szkoły. Zdarzało się, że do naszego domu przychodziła opieka społeczna, ale Hanna udawała wtedy przykładną matkę, więc nic nie mogli zrobić. Oczywiście moja mama nie chodziła do pracy, a ja byłam jeszcze zbyt mała, by zarabiać. Był to główny powód tego, że wpadłam w niemiłe towarzystwo. Dzieciaki z którymi się zakuplowałam miały po kilka lat więcej ode mnie, ale wszyscy pochodzili z rodzin podobnych do mojej. Nie robiliśmy wielu szkód, jedyne, czym się zajmowaliśmy, to kradzieże i pomoc narkomanom. Czasami zdobywaliśmy dla nich towar, za co oni dawali nam nędzne grosze – sami w końcu nic nie mieli. Za to w sklepach udawało nam się kraść więcej. Nie braliśmy pieniędzy, tylko czasami udało nam się ukraść komuś portfel, głównie zabieraliśmy jedzenie. Czasami staliśmy przy kasach i pakowaliśmy ludziom zakupy. Ci, którzy mieli miękkie serce dawali nam trochę „na bułkę” lub „coś słodkiego”. Były to ich stałe słowa po których słodko się uśmiechaliśmy i uciekaliśmy ze sklepu.
Za to w szkole nie miałam tak przyjemnie. Dzieciaki mnie nienawidziły. Ktoś rozpuścił plotkę, że to przeze mnie zmarła Cindy, a, że teoretycznie była to prawda, nie mogłam zaprzeczyć. Wszyscy śmiali się ze mnie i wytykali mnie palcami z powodu brzydkich ubrań i tłustych włosów. Czasami udawało mi się wziąć ubranie od Cindy, gdy mamy nie było w pokoju (trzymała je tam wszystkie), ale i tak nikt nie zwracał na to uwagi. Wszyscy zawsze ciągnęli mnie za włosy, odsuwali mi krzesło, przesyłali kartki z napisami w stylu „idiotka” albo „dziesięć powodów dla których zabiłam swoją siostrę”. Najbardziej bolało mnie to, że nauczyciele nie reagowali. Niektórzy kazali im być cicho, ale nigdy nie usłyszałam żadnego słowa współczucia, nigdy.
-Hej Bethany, kiedy w końcu poprawią ci się te królicze zęby? - Krzyknęła za mną kiedyś Olivia, dziewczyna, która kumplowała się z Cindy. Schowałam się wtedy w łazience i wróciłam dopiero na trzecią lekcję. Nikt nawet nie zapytał się mnie gdzie byłam. To wszystko, ta cała obojętność wobec mnie sprawiała, że czułam się niepotrzebna, zbędna. I może faktycznie taka byłam.

30 dzień marca 2002r.
-Bethany, zaczekaj! - Usłyszałam za sobą na szkolnym korytarzu znajomy głos i automatycznie się odwróciłam. Zobaczyłam chłopaka, miał na imię David i chodził do równoległej klasy. Trudno było go nie znać, był chyba najbogatszym dzieciakiem w szkole. Jego matka kiedyś otworzyła mały zakład kosmetyczny, którzy przerodził się w międzynarodową sieć ośrodków odnowy biologicznej, a jego ojciec był psychologiem, który również zarabiał bardzo dużo pieniędzy. O dziwo, David nie zachowywał się jak syn bogaczy. Czasami lubił się pochwalić nowym odtwarzaczem muzyki, albo czymś jeszcze innym, ale nikomu nie dokuczał. Nawet mi. Wydaje mi się, że po prostu rozumiał, że nie wszyscy mają takie szczęście jak on, więc jeśli pozbierało się jego wszystkie cechy razem stawał się niemal osobą idealną. Większość dziewczyn w szkole szalała na jego punkcie mimo że miał dopiero osiem lat. Po prostu było widać, że gdy urośnie będzie najprzystojniejszym chłopakiem w całym mieście. Muszę przyznać, że byłam jedną z osób, które miały na jego punkcie lekką obsesję. Nie dlatego, że fajnie wyglądał, tylko dlatego, że nie bał się do mnie odezwać. Można było mnie zaliczyć do dziewczyn, której podoba się każdy chłopak, który zamienił z nią przynajmniej jedno słowo i nie obraził jej. Dlatego właśnie podkochiwałam się w Davidzie od około roku.
-Tak? - Zapytałam niepewnie. Wiedziałam, o czym chce rozmawiać. Byłam niemal pewna, że podejmie temat mojej mamy, która przez pewien czas leczyła się u jego ojca.
-Twoja mama była u mojego taty dwa dni temu. - Uśmiechnął się do mnie i ruszyliśmy w stronę stołówki.
-Naprawdę? - Odezwałam się cicho nie wiedząc, co mam o tym myśleć. Nie miałam pojęcia o tym, że udała się do kliniki. Gdzieś w głębi duszy poczułam szczęście, bo w końcu skoro tam poszła, to musi oznaczać, że chce się leczyć.
-Tak, tata mówił mi, że jest z nią lepiej. Widać, że chyba jej bardziej zależy, aby być w końcu zdrową i powiedziała, że niedługo znowu przyjdzie do mojego taty.
-To świetnie. - Ożywiłam się trochę. - Nic mi nie mówiła, ale może trochę z tym po prostu zwleka. - Wzruszyłam ramionami, ale miałam ochotę zacząć skakać z radości. To była moja jedyna szansa na odzyskanie Hanny.
-Tata prosił mnie, żebym ci o tym powiedział. I kazał jeszcze przekazać, że powinnaś porozmawiać z mamą. Tak po prostu, o czymkolwiek. Jeśli zobaczy, że traktujesz ją normalnie, ona też się tak może poczuć i na pewno da jej to sporą motywację. - Mówił David, a ja patrzyłam się na niego jak zaczarowana.
-Pewnie, porozmawiam z nią. - Uśmiechnęłam się.

Wchodząc do domu po szkole wzięłam kilka głębokich oddechów. Gdy znalazłam się w środku zauważyłam, że nie zmieniło się nic oprócz tego, że drzwi do pokoju mojej mamy były otwarte. Rzuciłam plecak na ziemię i już miałam wejść do sypialni Hanny, kiedy coś mnie powstrzymało. Nie wiedziałam, co to było. Po prostu nie czułam się na siłach. Wtedy dopiero dotarło do mnie, że nie rozmawiałam z nią od prawie trzech lat. Przez tak długi czas nie zamieniłyśmy ze sobą ani słowa, a jej głos słyszałam tylko wtedy, kiedy mówiła sama do siebie, lub gdy majaczyła przez sen, albo rozmawiała z Kathryn, która czasem nas odwiedzała.
Do wieczora siedziałam w swoim pokoju i starałam się zebrać na to, aby z nią porozmawiać. Raz już miałam ochotę do niej iść, ale za sekundę nie byłam w stanie wstać z łóżka, jakbym była do niego przyczepiona. Dopiero około godziny dwudziestej podniosłam się z pościeli i poszłam przed siebie. Wtedy już bez wahania uchyliłam drzwi do pokoju mojej mamy. Powolnym krokiem weszłam do środka. Wszystko wyglądało tam tragicznie. Ściany były brudne, podłoga i łóżko też, na szafkach znajdowały się zakurzone przedmioty, szafa mojej mamy była otwarta, a w jej środku panował chaos.
Kiedy poczułam na sobie wzrok mamy przeszły mnie dreszcze. Hanna leżała na łóżku i czytała czasopismo z 2000 roku. Podeszłam do niej i usiadłam na brzegu łóżka. Mama odsunęła długie blond włosy ze swojej twarzy.
-Co robisz? - Zapytałam nieśmiało.
-Patrz. - Hanna odsunęła się trochę robiąc mi miejsce obok niej, więc przysunęłam się bardziej w jej kierunku. Spojrzałam na magazyn, który trzymała w ręce. - Ładna, prawda? - Wskazała na niebieską, długą suknię, której zdjęcie zamieszczone było na samym środku strony. Faktycznie była śliczna, więc pokiwałam lekko głową.
-Chcesz, żebym ci ją kupiła? – Spytałam.
-Ale ona jest bardzo droga. - Powiedziała i zaśmiała się. Tak, naprawdę się zaśmiała. Nie był to głośny śmiech, był cichy, ledwo słyszalny. Ale dla mnie znaczył bardzo wiele.
-A co, jeśli kiedyś naprawdę ją kupię? - Nie dawałam za wygraną.
-Musiałabyś zostać gwiazdą, żeby ją kupić! - Hanna ponownie się zaśmiała, tym razem nieco głośniej. Nie myśląc o tym, co robię zeskoczyłam z łóżka i chwyciłam do ręki starego, sztucznego tulipana. Przystawiłam go do ust i zaczęłam śpiewać. Skakałam obok mojej mamy jak szalona, a ona śmiała się coraz głośniej. Kiedy skończyłam ukłoniłam się i uśmiechnęłam w jej kierunku. Hanna niepewnie podniosła rękę i pogłaskała mnie po głowie.
-Jesteś do tego stworzona. - Uśmiechnęła się. - A teraz idź już spać, dobrze?
Pokiwałam szybko głową i wybiegłam z pokoju. Gdy położyłam się na swoim łóżku oczy zaszły mi łzami. Jeszcze nigdy, przez całe moje życie nie byłam tak szczęśliwa. Wiedziałam, że wszystko się ułoży, że wszystko będzie idealnie. Moja mama chciała być zdrowa i ja o tym wiedziałam.

Od autorki:
Bardzo dziękuję za te wszystkie miłe komentarze, nawet nie wiecie jak mi się wtedy miło robi. Ten rozdział nie jest już niczym inspirowany, więc mam nadzieję, że nie będzie już zbyt wielu mieszanych uczuć haha :) W każdym razie, w następnym rozdziale poznacie już dokładny temat opowiadania, a w czwartym zaczynam iść na całość. Żeby akcję szybciej rozwinąć połączyłam kilka następnych rozdziałów, tak więc niektóre będą nawet na 4 strony w Wordzie. W związku z tym, Justin również pojawi się wcześniej, a mianowicie w rozdziale numer 8.
Nowy rozdział dodałabym w weekend, ale że nie będzie mnie w domu musicie czekać do poniedziałku.
W razie pytań: komentarze, lub twitter @swiftonic.
Przy okazji - mogę informować na blogach, na twitterze, ale nie na gg bo mam z nim małe problemy.
Ostatnia rzecz - uzupełniłam menu o trailer, więc zapraszam do oglądania.
xx,

7 komentarzy:

  1. Kurcze, jak ja się wzruszyłam. Tak bardzo ruszyła mnie historia tej małej dziewczynki tak bardzo zagubionej. Docinki rówieśników z powodu wyglądu, czy statusu materialnego. I jeszcze zero zainteresowania ze strony nauczycieli, nawet głupiej obrony, nie - była z tym wszystkim sama. Jednak teraz kiedy Hanna postawila pierwszy krok w stronę lepszego jutra, powinno być już tylko lepiej. No i ta rozmowa po tylu latach. Tyle czasu, a rozmawiały normalnie. Widać po dziewczynie, że zrobilaby wszystko dla swojej matki. Na prawdę wielkie gratulacje za ten rozdział. Chylę przed Tobą czoła.
    Co do tego przyspieszania akcji, w Twoim wykonaniu mogłabym czytać nawet dziesięć stron w Wordzie i byłoby mi mało. Strasznie wciągnęłaś mnie w te opowiadanie. To dopiero drugi rozdział, a ja już jestem uzależniona od Ciebie i Twojego bloga.
    Pozdrawiam :)
    scars-future.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. matko uwielbiam twoje opowiadanie! A sposób jaki to wszystko opisujesz *.* o matulu! Powinnaś napisać książkę :D czekam na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Przeczytałam wszystko na jednym wydechu, już wczoraj, prawie zasypiając,ale warto było.
    Zauważyłam powtórzenia,ale to taka drobna usterka,mało rzucająca się w oczy.
    Muszę Ci powiedzieć,że obejrzałam 'bez twojej zgody' i faktycznie już nie ma nic podobnego.
    Tak i to bardzo mi się podoba.
    Ciekawa jestem jak wprowadzisz Justina,kim będzie,i w ogóle.
    Can't wait po prostu :)
    No nic, czekam w takim razie na trójkę i nieco dłuższy rozdział (:

    OdpowiedzUsuń
  4. Spodziewałam się czegoś innego, ale to jest znacznie lepsze. Nie no, ja wychodzę, ja też chce tak pisać. Normalnie prawie się popłakałam, czyli, że pewnie będzie tak na każdym rozdziale, bo już jak pierwszy mnie wzruszył i drugi to ja nie wiem co będzie w następnych. Czekam z niecierpliwością na NN.
    I mam pytanie, czy ty już kiedyś nie prowadziłaś jakiegoś bloga, bo wydaje mi się, że go czytałam. Twój podpis mi jakoś świta w głowie.

    OdpowiedzUsuń
  5. Genialny :) Szczerze? Bardzo nie mogę się doczekać Justina. Wiem że jeszcze dużo rozdziałów zanim on się pojawi, ale po prostu już chciałabym wiedzieć jaką będzie osobom i jaki będzie w stosunku do Beth :D Czekam na następny :)

    shared-story.tumblr.com

    OdpowiedzUsuń
  6. O JEJKU, JEJKU... Piszesz to tak niesamowicie, wymyślasz genialną historię. Oh... Aż jestem zazdrosna, że ja nie jestem na takim poziomie jak ty. Bardzo mnie ciekawi jaki będzie Justin i jest mi smutno, że trzeba czekać na niego aż tyle. No ale cóż kocham twoje opowiadanie i poczekam ile będzie trzeba. Więc liczę, że będziesz szybko dodawać kolejne rozdziały. Czekam, czekam, czekam... :d I KOCHAM CIĘ! <3

    [catching-feelings-now.blogspot.com]

    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Wcześniej nie komentowałam tego bloga... rzadko to robię, ale kiedy już to robię to blog naprawdę musiał mi się spodobać. Czytam mało blogów bo ciężko znaleźć coś dobrego. Długo się zbierałam wgl do zaczęcia tej historii... no ale przeczytałam. I wiesz co? Dołączam to opowiadanie do listy blogów które czytam. Świetne :) Zakochałam się w twoim stylu pisania, w bohaterach jakich wykreowałaś no i ogólnie fabule. Czekam na nowy rozdział :)
    właśnie zaczęłam, próbuję rozkręcić, więc zapraszam witness-the-slow-death.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń