5 dzień lutego 1993r.
Dziewczyna w żółtej sukience
siedziała z podkulonymi kolanami w szpitalnej poczekalni oddziału dziecięcego.
Włosy miała idealnie ułożone, lekko podkręcone na lokówce, niemal świeżo od
fryzjera. Za to jej makijaż prezentował się fatalnie – niedomalowane jedno oko,
drugie zaś rozmazane. Czarny tusz znajdujący się na całej twarzy blondynki
sprawiał, że ludzie oglądali się za nią, starając się domyślić, co mogło się
stać.
Do poczekalni około godziny
jedenastej trzydzieści wbiegł młody, przystojny chłopak. Był ubrany w elegancki
garnitur, włosy miał lekko nastroszone, twarz bladą i zmartwioną. Podszedł do
blondynki i objął ją ramieniem, nie wiedział, co powiedzieć. Był na to gotowy,
oboje byli, jednak nie spodziewali się, że będzie to aż tak trudne i bolesne.
Mimo że tak naprawdę dalej byli nastolatkami, czuli się odpowiedzialni i
dorośli. W chwilach zapomnienia zachowywali się jak wszystkie inne osoby w ich
wieku, chodzili na imprezy, robili głupie kawały nieznanym im ludziom, jednak gdy wracali
do domu zmieniali się w dojrzałych, kochających rodziców. Traktowali swoją
córeczkę jakby była całym ich życiem, bo teoretycznie była. Dziewczynka
przyszła na świat, gdy oboje mieli po 17 lat i chociaż na początku trudno było
się z tym pogodzić, w końcu zaakceptowali to, co się stało i wychowywali ją
tak, jakby byli dorośli i całkowicie świadomi swojego postępowania.
Dwuletnia wtedy Cindy leżała na
sali operacyjnej, a jej całe życie zależało od grupy chirurgów, na czele której
stał doświadczony lekarz John Evans, trzydziestoletni mężczyzna, który na
pierwszy rzut oka wyglądał na rozbójnika z liceum. Cindy z pozoru była zwykłą
dwulatką, śliczną blondynką o niebieskawozielonych oczach. Wszyscy wróżyli jej,
że gdy urośnie, zostanie modelką, ponieważ zapowiadała się na bardzo urokliwą
dziewczynę. Jednak była ona nękana przez chorobę, z którą zmaga się wiele osób.
Od kilku miesięcy chorowała na raka, jednak został on wykryty zbyt późno i miał
już przerzuty do wielu części ciała. Zaatakował mięśnie, mózg i inne organy.
Gdy zaraz przed wyjściem na bal karnawałowy rodzicie zauważyli, że jej oczy i
usta zaszły krwią bez namysłu zadzwonili po karetkę. Życie Cindy wisiało na
włosku i pilnie potrzebowała dawcy. Los chciał, że niemal kilka godzin
wcześniej w wypadku samochodowym, podczas zawodów zginął dwudziestotrzyletni
mężczyzna Tomas Revens, znany rajdowiec, który zaczynając swoją karierę
podpisał dokument mówiący o tym, że w razie jego nagłej śmierci lekarze mają
prawo, do oddania jego organów potrzebującej osobie. Nerka Tomasa została
przeszczepiona Cindy. Nie miało to znaczenia, że ona miała tylko dwa lata, a on
ponad trzydzieści. W końcu przeprowadzano już nie takie operacje.
Kiedy doktor Evans wszedł do
poczekalni twarze młodej pary nastolatków zwróciły się w jego stronę. Gdy John
lekko się uśmiechnął odetchnęli z ulgą. Ich dziecko żyło, oddychało.
11 dzień lutego 1993r.
Dziewiętnastoletnia Hanna i jej
rówieśnik, oraz narzeczony Brian usiedli w gabinecie doktora Marksa, starszego
mężczyzny, który od początku choroby Cindy sprawował nad nią „opiekę”. Wezwał
ich do siebie na rozmowę, aby omówić niemal krytyczny stan zdrowia ich córki i
uświadomić ich, co tak naprawdę się dzieje.
-Wiecie, że z Cindy nie jest
dobrze – zaczął. Nie było to pytanie, nie było to również jednoznaczne
twierdzenie, mimo to, rodzicie dziewczynki pokiwali równocześnie głowami. - Tym
razem, mieliśmy szczęście, lub raczej powinienem powiedzieć, że los był po
naszej stronie, ale może to się już nigdy nie powtórzyć. Jeśli następnym razem
coś złego się stanie, nie możemy liczyć na taki bieg wydarzeń. Cindy będzie
potrzebowała natychmiastowej pomocy, nie będzie mogła czekać kilku godzin, albo
dni. A dawcy tak szybko nie znajdziemy, jednak nie chcę i nie mogę wszystkiego
spisywać na straty. Dlatego poprosiłem was, żebyście do mnie przyszli, ponieważ
mam propozycję. - Westchnął cicho i poprawił się na krześle, jakby zaraz miał
ogłosić, kto został prezydentem Stanów Zjednoczonych. - Może się to wydawać
dziwne i trochę niepoważne, ale wiem, jak bardzo chcecie... jak bardzo my
wszyscy chcemy ocalić Cindy. Otóż chciałbym zaproponować wam, lub raczej
zasugerować postaranie się o drugie dziecko.
Hanna już chciała coś powiedzieć,
jednak doktor nie dał jej dojść do słowa i kontynuował:
-Jednak nie ma to być zwykłe
dziecko. Nigdy nie ma pewności, że osoba, która jest naszą siostrą, lub bratem,
ma kod genetyczny na tyle zbliżony, że będzie mógł oddać krew, lub cokolwiek
innego swojemu rodzeństwu, ale za to na takie rzeczy możemy mieć wpływ. Możemy
mieć wpływ na kod genetyczny dziecka, jednak jedynie przed jego narodzinami.
Niewiele się o tym teraz mówi, ponieważ jest zbyt wielu przeciwników takich
działań, ale nazywa się to projektowaniem genetycznym. Jeśli tylko wyrazicie
zgodę, możemy zaprojektować genetycznie wasze dziecko, które Hanna będzie
musiała urodzić. - Mężczyzna spojrzał na dziewczynę, której mina wyraźnie
pokazywała przerażenie. - Nie jest to nic strasznego, a uratuje to Cindy. Lub
raczej... utrzyma ją przy życiu jak długo się da.
-Zgadzamy się! - Wykrzyknął Brian.
Dopiero po chwili spojrzał na swoją dziewczynę. Blondynka lekko pokiwała głową
na znak, że popiera narzeczonego.
-To świetnie. - Uśmiechnął się
doktor Marks. - Dla szybkiego wyjaśnienia... Dziecko, które się wam urodzi nie
będzie na sto procent będzie dziewczynką, nie mamy też dużego wpływu na jego wygląd, ale w większości przypadków zaprojektowane dziecko wygląda bardzo
podobnie do osoby, do której próbujemy je genetycznie upodobnić, to znaczy, że
może mieć blond włosy, niebieskie oczy, może ważyć tyle samo i rosnąć w tym
samym tempie. Oczywiście, nic nie jest na pewne, ale tak jak powiedziałem – w
większości przypadków tak się dzieje. Jednak podejrzewam, że nie stanowi to
zbyt dużego problemu, prawda? - Marks zrobił kilkusekundową pauzę. - W takim
razie wszystko mamy ustalone. Do zobaczenia za dwa tygodnie.
I wyszedł.
Od autorki: Witam wszystkich po długiej przerwie od blogowania. Nie wiem, czy dużo osób będzie tego bloga czytać, ale zawsze się ktoś znajdzie, prawda? Przynajmniej ktoś, kto jeszcze pamięta mnie z czasów blog.onet.pl i blogów takich jak icantstop albo odzyskac-czucie. W każdym razie... zaczynam od nowa i planowałam to od dawna. Brakowało mi tego bardzo. Mam nadzieję, że tym razem znów spodoba wam się to, co wymyśliłam, przynajmniej w niewielkim stopniu. Proszę nie zrażać się ze względu na Justina, nie będzie on głównym motywem :) Niedługo postaram się uzupełnić menu o "trailer" i "promo" ale musicie trochę poczekać.
xoxo,
Dawno już nie czytałam "zwykłych" blogów,bo ciąglę siedzę w anime i tak wyszło,że odzwyczaiłam się od Justina,czy nawet 1D....ale postanowiłam przeczytać prolog,bo w sumie od Ciebie-dawno niczego nie czytałam i powiem szczerze,że byłam ciekawa jak ci wyjdzie to wszystko....i......
OdpowiedzUsuńnie rozczarowałam się! Tak fajnie mi się czytało ten prolog, naprawdę żadnego zmuszania się.Po prostu czytałam lekko jak już dawno tego nie robiłam,a muszę przypomnieć,że takich zwykłych nie czytałam już dawno. Oczywiście "zwykły" odnosi się do gatunku,a nie do jakości prologu,bo jakość jest bardzo dobra.
Zaintrygował mnie ten prolog. I nie wiem szczerze jak to ze mną będzie,czy czytać będę,bo ja jestem otaku i ze mną to różnie bywa,ale informuj mnie na twitterze.
Życzę weny i wytrwałości <3
@heartbe_
[my-resurection.blogspot.com]
Ps.przy okazji zapraszam do mnie ;)
warto było czekać na takie cudo :) nie wiem, nie umiem komentowac..... informuj mnie na tt, prosze ;) @sparksofsounds
OdpowiedzUsuństop-the-words.blogspot.com
o mój boże! cudo! w życiu nie potrafiłabym zapomnieć icantstop i odzyskac-czucie. moje ukochane opowiadania i z pewnością to też się do nich od dzisiaj zalicza. kolejne arcydzieło i kolejny strzał w dziesiątkę. nie no, kurde, wielkie brawa. w życiu bym nie wymyśliła nic tak genialnego. jesteś osobą na której od kilku lat staram się wzorować w pisaniu. nie oznacza to że spisuje twoich blogów itp. nie. :) <3
OdpowiedzUsuńzapraszam również na swój blog z opowiadaniem o justinie. jeśli będziesz mieć czas to zajrzyj: http://shared-story.tumblr.com/post/32062894404/game-on twoja opinia wiele dla mnie znaczy.
AH to jest wspaniałe! Naprawdę dobrze mi się czytało i bardzo lekko, chociaż tematyka nie jest taka przyjemna. Jestem ciekawa jak to się dalej rozwinie i jak to dalej przedstawisz, z perspektywy Cindy, nowego dziecka czy rodziców.
OdpowiedzUsuńżyczę ci więc weny i wytrwałości! :)
~lovie
Jak tylko przeczytałam, że Ty to Ty, to od razu przeszłam do czytania prologu. Zastanawiałam się czy jeszcze kiedyś pojawi się rozdział na odzyskac-czucie. Bardzo ciesze się, że wróciłaś do blogowania.
OdpowiedzUsuńPS: Twój pierwszy blog icantstop nie raz doprowadził mnie do łez.
[http://death-is-everywhere-annie.blogspot.com/]
jak możesz informuj na tt @lolitkabieber lub na blogu http://canadianswagbieber.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńzapowiada się interesująco. na pewno będę czytać twoje opowiadanie. jeśli możesz, informuj mnie na tt @szpilen. {fenetre-sombre}
OdpowiedzUsuń[SPAM] Zapraszam do siebie na www.hate-love-peace.blogspot.com mam nadzieje ze zostawisz po sobie ślad w postaci szczerego komentarza. Dodatkowo zapraszam na www.poradnik-pisarki.blogspot.com gdzie razem z koleżanką pomożemy ci w razie potrzeby oraz jeśli będziesz chciała ocenimy twój blog - np. podamy linki do szabloniarni, do której warto zajrzeć. Przed udzielaniem się w poradniku koniecznie przeczytaj regulamin ;D
OdpowiedzUsuńMozna powiedziec, ze trafilam tu przypadkiem. Bardzo soe z tego cieszcze. Musze przyznac, ze jest to bardzo oryginalna historia z ktora pierwszy raz soe spotkalam. Ale jesli chodzi nie musosz sie ogranoczac z Justinem ja go bardzo, ale to bardzo chce :d No ale jestem pod wrazeniem twojego stylu. czytalo mi sie dpsc lekko od poerwszych slow. jestem ciekawa kolejnych notek i z niecierpliwoscia na nie czekam :)
OdpowiedzUsuń+ zapraszam do mnie oczywoscoe jezeli tylko masz na to ochot, bardzo zalezy mi na twojej opini.
http://catching-feelings-now.blogspot.com
Pozdrawiam :*
czy blog jest na podstawie pewnego filmu ? ponieważ jestem na 1 rozdziale i blog bardzo podobny,nawet nie które słowa,zdania :)oczywiście,jesli tak jest to nie mam nic przeciwko,bo uwielbiam ten film.
OdpowiedzUsuńcóż, z książki "bez mojej zgody" zapożyczyłam tylko motyw projektowania genetycznego, ale nie mam pojęcia, o co chodzi z "niektórymi słowami i zdaniami", nigdy niczego nie kopiowałam.
Usuń